Skip to content

Wykorzystanie humoru w coachingu

Prywatnie bardzo cienię sobie poczucie humoru. Nie przepadam za opowiadaniem dowcipów, ale uwielbiam humor sytuacyjny.  Śmiejemy się rodzinnie i towarzysko, a nawet na szkoleniach. Często śmieję się sam z siebie, ale czy warto stosować humor w czasie sesji coachingowej?

Zdecydowanie tak, jednak pod pewnymi warunkami. Ponoć Gregory Bateson powiedział kiedyś, że zabawa nie jest czynnością, tylko kontekstem. Oznacza to, że właściwie wszystko co robimy możemy umieścić w kontekście zabawy i poczucia humoru,  w tym także coaching. Jeżeli oczywiście będzie to służyło samemu klientowi. A z drugiej strony możemy całkiem na poważnie i zadaniowo traktować codzienne „rozrywki”, jak skakanie na trampolinie, wyjście do kina lub spotkanie w gronie przyjaciół.

Z poczucia humoru pełnymi garściami oczywiście czerpie coaching prowokatywny. Czyli taki rodzaj pracy z klientem, który opiera się na ciepłym i życzliwym stawianiu wyzwań z domieszką dużej dozy poczucia humoru. Najlepiej zabawnego, ale sprawdziłem, że pozostałe rodzaje humoru też działają! Nie znaczy to, że tylko coach prowokatywny może korzystać z poczucia humoru. Choć to właśnie w tej metodzie poczucie humoru zostało dokładnie opisane jako niezwykle skuteczna interwencja.

Czym zatem jest humor? Zgodnie z tym co podaje słownik języka polskiego jest to: „dyspozycja psychiczna polegająca na umiejętności zauważania zabawnych stron życia i traktowania ich z pobłażliwością i życzliwością”. Bardzo przydatna perspektywa w coachingu!

Pisząc o wykorzystaniu humoru podczas sesji coachingowych nie mam na myśli opowiadania żartów… przynajmniej ja tego nigdy nie próbowałem, ale może jest to także użyteczne narzędzie. Jeśli masz podobne doświadczenia, poproszę o informację. Jestem bardzo ciekaw jakie masz efekty. Zdecydowanie bardziej użyteczne jest doprowadzenie do autoironicznego spojrzenia klienta na siebie samego, ale z szacunkiem, życzliwością i troską.

Gdyby poczucie humoru potraktować jako coachingowe narzędzie, to istotne jest w jakim celu je wykorzystujemy. Tak jak ze wszystkim narzędziami w coachingu, dobrze jest wiedzieć jaki cel nam przyświeca i jaki pragniemy uzyskać rezultat dla naszego klienta. Może to być między innymi:

  • Zdystansowanie się od problemu
  • Zmiana stanu emocjonalnego
  • Spojrzenie z innej perspektywy
  • Dostrzeżenie pozytywnych aspektów sytuacji
  • Nawiązanie głębszej relacji z coachem

Pamiętając o tym cały czas, możemy mieć pod kontrolą strukturę i przebieg sesji, dbając o poczucie bezpieczeństwa własne (szczególnie, kiedy mamy mniejsze doświadczenie), a także klienta.

Czy z każdym klientem można wykorzystywać poczucie humoru? Pewnie tak, choć ja jestem ostrożniejszy. Najłatwiej jest mi wykorzystać takie interwencje kiedy widzę, że klient żartuje spontanicznie lub jest osobą raczej pogodną, nie tworzącą nadmiernego dystansu (choć z drugiej strony w skróceniu dystansu może pomóc właśnie humor, ale wtedy nie zawsze go używam) co traktuję jako „zielone światło” do nieco luźniejszej atmosfery.

W jaki sposób najlepiej korzystać z poczucia humoru w czasie sesji? Nie da się tego oczywiście zaplanować, ale przy odrobinie wprawy możemy spontanicznie reagować na niektóre wypowiedzi klienta. To na co warto zwrócić uwagę to:

  • W jakim momencie decydujemy się na włączenie humoru – tu dużo zależy od celu, który chcemy uzyskać
  • Jakie mamy nastawienie – najlepiej działa, pełne życzliwości i sympatii do klienta
  • Wykorzystanie narzędzia adekwatnego do potrzeb

Ja stosuję kilka metod, których główną składową jest poczucie humoru, są to między innymi:

  1. Żartobliwy ton głosu – czasami wykorzystuję go nawet kiedy treść pytania jest poważna. Taki niespójny komunikat nadaje lekkości sesji.
  2. Prowokujące pytania – Sam dałeś radę? (tu oczywiście ton głosu ma także duże znaczenie)
  3. Zapytanie wprost: Co w tym może być dla Ciebie zabawnego? To narzędzie wykorzystaliśmy również jako jeden z elementów zmiany perspektywy w kartach emocji EQdo. Sprawdza się bardzo dobrze do zmiany nastawienia.
  4. Żartobliwie kwestionuję to co mówi klientZ pewnością kiedy raz będziesz miała odmienne zdanie niż Twój szef wylecisz z pracy… i to dwa razy!
  5. Podaję jakiś absurdalny przykładA oprócz wyników finansowych korporacji w której pracujesz zapewne jesteś odpowiedzialny także za globalne ocieplenie.
  6. Zadaję absurdalne pytanieJak ta metoda zadziała też na Twoją teściową/dziecko/szefa?

Takie poczucie humoru, to jak widać nic skomplikowanego, a do tego nie zawsze jest zabawne. Najczęściej  wymaga jednak nieco odwagi. Szczególnie kiedy Twój naturalny styl pracy można nazwać  „raczej na poważnie”. Zapewne wiele osób może mieć takie przekonanie, że się do tego nie nadaje. Mogą tam czaić się obawy, że to trudne lub nie mają poczucia humoru. To rzeczywiście miałoby znaczenie gdybyśmy rozmawiali o kimś, kto ma rozśmieszyć tłumy stojąc na scenie i opowiadając żarty. Wtedy po nietrafionym dowcipie następuje wymowna cisza… Żartowniś zapada się pod ziemię za wstydu, lub dzieje coś równie dramatycznego. Komik żartuje dla samego żartu, żeby rozbawić publiczność. Natomiast dodatkowa wartość, czyli to na co zwraca uwagę swoim żartem (seksizm, pseudo-patriotyzm, nieporadność władzy itp.) jest bardziej dodatkiem. Natomiast w coachingu każda z tych interwencji ma zupełnie inny cel, o czym już wspomniałem. Dodatkowo, są to komunikaty wieloznaczne, dlatego klient może niekiedy nie zauważyć „warstwy humorystycznej” (lub dla odmiany skoncentrować się wyłącznie na niej).

Jeśli chcesz poćwiczyć poczucie humoru, to pewnie dobrze jest co jakiś czas znaleźć się wśród zabawnych osób. Możesz też poszukać w sieci występów stand-uperów, ale tych z klasą i taktem. Możesz tez przejrzeć moje rysunki na facebooku, ale oczywiście wybieraj tylko te zabawne!

W czasie sesji coachingowej pojawiają się także żarty sytuacyjne, niezamierzone. Kiedyś menadżer w firmie IT po niedawnym awansie opowiadał, że chciałby mieć tak dużą świadomość tego czym zajmuje się jego kilkudziesięcioosobowy zespół, jak wtedy kiedy zarządzał 6 informatykami. Powiedział wtedy, że dziś to niemożliwe, bo przecież nie ma dwóch głów. Ja odpowiedziałem, (nawiązując do tego, co mówił kilkanaście minut temu, że brakuje mu również czasu), że także nie ma dwóch dób, ale „b” zabrzmiało jak „p” i wyniknęła  z tego nieco zabawna sytuacja. W humorystycznym  zestawieniu głowy i tylniej części ciała. Ale to raczej opis humoru sytuacyjnego, a mniej narzędzia coachingowego.

Jeśli prowadzisz sesje tylko na poważnie, to sprawdź co się stanie kiedy trochę odpuścisz i pośmiejesz się razem z klientem. Prawdopodobnie  Twoja efektywność jako coacha wzrośnie.  A jeśli nawet nie, to może będzie bardziej zabawnie!

 

Rafał Nykiel 

 

 

Back To Top