Skip to content

Coffee-break coaching

Brzmi nieco intrygująco? Mam nadzieję…

Oczywiście nie jestem orędownikiem skracania sesji, a przecież kawy nie pije się ponad godzinę, ale być może można zmieścić krótką, bardziej operacyjną sesję w czasie przerwy kawowej. Zdecydowanie tak. Może ktoś myślący bardziej krytycznie powiedziałby, czy warto zamiast pełnej sesji holistycznej, ba nawet procesu wprowadzać takie krótkie formy. No tak, jeśli zestawimy coffee-break coaching z całym holistycznym procesem to bez sensu, ale jeśli porównamy tę formę wsparcia z okazjonalnym, rzucanym w przelocie doradzaniem to zaczyna mieć sens.

W sieci można znaleźć kilka propozycji na taki rodzaj coachingu. Ja zaproponuję własny model. Jeśli masz 15 minut na przerwę kawową i potencjalnego coffee-break coachee, to możesz sprawdzić jak to działa. Ale po kolei…

Do czego możesz wykorzystać taką formę wspierania rozwoju. Otóż czasami w pracy, a niekiedy w domu ludzie rozmawiają o swoich problemach. Nie potrafią podjąć decyzji lub myślą, że nie mogą sobie z czymś poradzić, itp. Masz mało czasu (około 15 minut), kompetencje coachingowe i osobę gotową do zmiany. Cóż więcej trzeba?

Moim zdaniem jest to skuteczniejsza metoda od prostego GROW. Choć oczywiście w zależności od potrzeb i wiedzy warto korzystać z wszystkich metod, które ci służą.

Jeśli już jesteś coachem i masz pewne doświadczenia, to z pewnością uzyskasz większą skuteczność. Bowiem łatwiej jest stosować ten model, kiedy masz szersza perspektywę. Kiedy masz namiar narzędzi do takich krótkich interwencji. Oczywiście nie mając dużego doświadczenia lepiej jest stosować taki coaching niż nieadekwatnie doradzać (a moim zdaniem nawet adekwatnie!), ale wybór należy do ciebie i twojego klienta/współpracownika czy podwładnego. Sprawdźcie co wam lepiej działa.

Jak może wyglądać proces krok po kroku?

  1. Punktem wyjścia jest sytuacja problemowa… a właściwie możecie zacząć od przygotowania/kupienia kawy lub herbaty jeśli wolisz. To dobry moment na nawiązanie i ugruntowanie relacji i kontaktu coachingowego nawet na taką krótką sesję. Klient ma się poczuć bezpiecznie. Przygotuj też notes, żeby coś narysować lub zanotować. A może niech pisze i rysuje klient😉
  2. Wróćmy do sytuacji problemowej zgłaszanej przez coachee. Prawdopodobnie będzie to jakieś wyzwanie nazwane bardzo konkretnie. Nic dużego życiowego, ale mała „przeszkoda”, która nie pozwala pójść dalej. W końcu macie 15 minut! Tu zapewne głównym kryterium będzie opis konkretnej, pojedynczej sytuacji. Jeśli to będzie potrzebne warto sprawdzić jaki wpływ na sytuację/rozwiązanie ma klient.
  3. Zapytaj o pożądany wynik. Coaching bez celu oczywiście nie ma sensu. Idealnie byłoby uzyskać informację dotyczącą pożądanego rezultatu w przyszłości, ale przede wszystkim spodziewanego efektu tego spotkania. Czas mija nieubłaganie, a ty wiesz, że to cel podróży coachee.
  4. Popracujecie chwilę nad listą przeszkód. Czy na liście pojawią się wszystkie? Wątpię, ale może najważniejsze mają szansę by się tam znaleźć. Każdy z czynników może być oznaczony w dwóch wymiarach. Jaki wpływ ma coachee na jego obejście/zmianę/przezwyciężenie w skali A najmniejszy D największy. Drugi wymiar to moc zakłócająca na realizację celu w skali 1-5. Przykład:

Brak czasu (około 16 godzin)  na dokończenie projektu. W:C/M:4 itd.

  1. Teraz czas na nazwanie i uświadomienie sobie zasobów, częściej wewnętrznych, ale nie tylko. Daj chwilę, zadaj kilka pytań wykorzystaj znane narzędzia, tak aby pojawiła się moc. Oczywiście im więcej zasobów, tym więcej siły i wiary, że coachee sobie poradzi. Tu podobnie możemy zróżnicować zasoby na liście odnosząc się do wpływu (skoro też uwzględniamy zewnętrzne) oraz do ich mocy. Przykład:

Mam nieco wiedzy na temat zarządzania projektami.  W:A/M:3

  1. Krótka sesja burzy mózgów, jak klient może wykorzystać zasoby do zniwelowania przeszkód i osiągnięcia celu. Każdy zna tę metodę, więc uprzedź, że teraz czas na brainstorming. Niech klient nie ocenia pomysłów, tylko zgromadzi ich kilka. Jeśli potrafisz się włączyć bez doradzania, to sprawdź także swoje pomysły. Efektem niech będzie ranking możliwych rozwiązań i wybór najlepszego.
  2. Czas na szybki plan. Dosłownie 3 kroki. Co klient zrobi, żeby wdrożyć plan. Jeśli nie ma już czasu to niech to zostanie powiedziane, zapisać może kiedy wróci do swojego biurka.
  3. Teraz ostatni krok. Klient ma 60 sekund na podsumowanie. Koniec przerwy kawowej!

To jedna interwencyjna sesja, nie cały proces, ale możesz poczuć zaskoczenie kiedy sprawdzisz efektywność tego krótkiego spotkania według podanej struktury.

Jeśli masz ochotę się podzielić swoimi doświadczeniami, zapraszam do kontaktu.

Życzę owocnych sesji i uważaj na nadmiar kofeiny!

Rafał Nykiel

 

Back To Top